Forum Aleja Gwiazd Naszych Strona Główna Aleja Gwiazd Naszych
Soliści wszystkich województw łączcie się! Z nami!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Międzyzdroje 06.07.2007

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Aleja Gwiazd Naszych Strona Główna -> Maciej Miecznikowski
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DorotaM
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:35, 09 Lip 2007    Temat postu: Międzyzdroje 06.07.2007

Piątkowy wieczór zapowiadał się atrakcyjnie towarzysko, ponieważ po dwutygodniowych negocjacjach ustaliłyśmy wreszcie termin parapetówy u Moniki. Właśnie na piątek. Ale jak zwykle, jak się umawiamy, nie może iść prosto. Bladym świtem koło dziewiątej, Monika zapytała mnie, czy to prawda, że wieczorem w Międzyzdrojach grają Leszcze. No jako żywo nie wiedziałam, choć przysięgłabym, że w niedzielę ostatnią przeglądałam strony leszczowe na okoliczność koncertów i nie było nic koło nas… Nie ważne. Okazało się, że koncert jest. Ponieważ na parapetówę wybierało się w sumie siedem pięknych kobiet, trzeba było ustalić, czy piękne kobiety dadzą się namówić na wtręt w postaci koncertu. Monika albowiem zapodała pomysł, żeby rozpocząć parapetówę godzinę wcześniej, w przerwie skoknąć do Międzyzdrojów, a potem wrócić i kontynuować zabawę. Pierwszym krytycznym momentem było namówienie na pomysł Sabiny. Gdyż ponieważ liczba pasażerów imprezy nie była kompatybilna z dowodem rejestracyjnym mojego cudnego autka. Jak byk stało tam pięć. Zatem dwie osoby musiałyby lecieć za pojazdem, a chętnych nie było. Sabina stawiała lekki opór, zaplanowała sobie bowiem na wieczór imprezę alkoholową, a występując w postaci kierowcy z substancji alkoholowych mogła przyjąć jedynie perfumy na ciało. Na szczęście jesteśmy zaprawione w eksterminacji i odmóżdżaniu, Sabina zatem uległa. Agnieszka, która ze względu na posiadanie potomstwa w niesprzyjającym wieku (cztery lata) była następnym krytycznym momentem, okazała się jasnowidzem i już zawczasu umieściła dziecię w stęsknionych objęciach babci. Młode dziewczyny i ja bez wahania i zbędnych ceregieli zaakceptowały pomysł wyprawy nad morze. Zatem w piątek o godzinie 18 u Moniki (adres dla wiadomego pana na pw :Mr. Green ) zebrała się nasza kochana ekipa. Główna lokatorka przyjęła z rąk gości suweniry, gośćmi były kolejno: Agnieszka, Magda, Aldona, Ewa, Dorota i Sabina, która przybyła spóźniona nieco, a na dodatek zupełnie niezorientowana w planach dnia. Wydawało jej się, że się spotykamy i od razu jedziemy, ze zdumieniem zatem przyjęła konsumpcję. Rozlewanie napojów alkoholowych dla nie kierujących uczestników imprezy przebiegało w atmosferze nerwowej, gdyż Sabina zabraniała używać, póki ona nie może, a jej zalecenie zostało zlekceważone. Należy zapamiętać, że reszcie trzeba się umawiać wcześniej niż z Sabiną, gdyż zapobiega to rozlewaniu cennych procentów spowodowanych trzęsącymi się w nerwach rękami Aldony. W trakcie przyjęcia wyprodukowałyśmy metodą chałupniczą transparent na koncert, co spotkało się z dezaprobatą Sabiny. Transparent produkowany przez piętnaście minut nie mógł być arcydziełem, był za to sztuką. Sztuk jedną poszewki na poduchę w kolorze białym zapełniłyśmy literkami (Monika) oraz istotami pochodzenia wodnego (DorotaM). Kolorem zadziałała AgaL (dokonano stosownej dokumentacji fotograficznej). Zdjęcia z transparentem wyszły czadowe, ale Sabiny do dzieła nie przekonały. Stwierdziła, że jest obciachowe i nas nie zna, ale widać było, że liczy na nasze poczucie przyzwoitości… Hehehehehe… Zawiodła się kosmicznie…
Ponieważ przy rekrutacji uczestników obawiałyśmy się o uczestnictwo Magdy, obiecałyśmy sobie, że jeśli się zdecyduje, a jej rodzice nam zaufają, będzie jechała ze mną, przedkładając bezpieczeństwo jazdy nad sporty ekstremalne (zgodnie z powszechnymi opiniami na temat zdolności rajdowych Sabiny i jej stosunku do przepisów ruchu drogowego). Zatem w wesołym autku jechały AgaL, standardowo na pozycji pilota, Magda i Monika jako wsparcie z tyłu, oraz ja, w charakterze kierownictwa. W drugim pojeździe jechały znieczulone Ewa i Aldona, oraz Sabina w roli Kubicy. Pomyślałam, że jak mi w tyłek wjedzie, to może sobie wreszcie auto polakieruję… Mr. Green Pojazdy ruszyły. Zaznaczyłam, że w trasie musimy zatankować na Orlenie, bo nie chce mi się pchać pudła do Międzyzdrojów. Jechałyśmy bardzo średnio. Nie gazowałam, bo Sabina gdzieś przyzostawała, a nie chciałam prowokować jej do szaleństw za kierownicą, w trosce o zdrowie i mienie użytkowników dróg publicznych. Zatrzymałyśmy się na Orlenie gdzieś za Babigoszczą, przy czym udało mi się zatankować z dystrybutora dla tirów.  Mało brakowało, a miałabym paliwo gratis, bo pani nie mogła znaleźć licznika, z którego korzystałam. Nota bene moje auto okazało się lubić tirowe paliwo. Jechałyśmy sobie dość wolno, ale udało się dojechać na czas, tu wyrazy uznania dla AgiL, która profesjonalnie poprowadziła nas do celu. Wprawdzie zjazd wskazany przez nią przegapiłam, a dwa następne opatrzone były znakiem zakazu wjazdu, ale jakoś tak od tylca udało się dotrzeć na jakieś wolne miejsca parkingowe. Poszłyśmy dalej pieszo. Pod hotelem Amber Balic w dwóch miejscach kłębił się tłumek, ale sprawdziłyśmy obie kupy, Leszczy tam nie było ( w jednej zaobserwowałam Oliviera Janiaka, a w drugiej obsadę Klanu). Scena była widoczna z daleka, udałyśmy się zatem w jej kierunku, słusznie mniemając, że Leszcze trzeba wywyższyć gdzieś, cob publika mogła dobrze widzieć. Koło sceny był płot obstawiony ochroniarzami i obklejony informacjami, że trzeba nabyć drogą kupna bilety. Ruszyłyśmy na zwiady gdzie i za ile te bilety, ale AgaL dowiedziała się, że etykietki są z innego koncertu. Wlazłyśmy zatem bez oporów. Przeraźliwy pan na scenie zaczął ględzić jakieś głupoty, odliczać czas do występu Leszczy. Wyjęłam transparent, Sabina odsunęła się nieco. Pomyślałam, że skoro Niebezpiecznik chciał się spotkać, to trzeba mu się jakoś pokazać. Podeszłyśmy z Agą do hotelu, bo drogą dedukcji wyszło nam, że stamtąd powinni wyłonić się artyści. Miałyśmy rację. Nieustannie ględzący bzdety pan odliczał i plótł swoje, a w tle zobaczyłyśmy czadowo, jak zwykle odzianych Leszczy. Maciej pojawił się chwilkę później, zauważył nas (wcale nie z powodu transparentu, bo ten był jeszcze złożony, dopiero po chwili go pokazałam), przywitał się z nami entuzjastycznie i umówiliśmy się w tym samym miejscu po koncercie. Wróciłyśmy do tłumu, który wziął i zgęstniał podczas naszej nieobecności. Rozłożyłam transparent, wzbudzając aprobatę jednych i obrzydzenie drugich. Pan dalej ględził z samozaparciem, a nasza ekipa robiła wiochę popędzając go w wymowie. Wreszcie koncert się zaczął. Maciej jak zwykle fenomenalny, Leszcze takoż, my – w niczym nie ustępowałyśmy tym na scenie. Transparent machał, dzięki czemu Maciej nas szybko zlokalizował. Publika dość drętwa. Jakieś wyspy zabawowe były, a reszta trwała na posterunkach, jak brytyjska gwardia narodowa. Kiedy kapitan Maciej pytał, czy publika mu pomoże, publika milczała jak zaklęta. Zapytał zatem, czy to wszystko, na co stać jego bezmajtki, wrzasnęłam TAK. Jako jedyna w głuchej ciszy… Usłyszał, bo stwierdził, że chociaż jeden bezmajtek zdecydowany jest. No masz! Pewnie! Publika powoli się rozkręcała, ekipa nastolatek poszła na scenę tańcować, zapanowały zwykłe na koncertach Leszczy rozgardiasz i hebefrenie, radość, uśmiech, skoki, machania ręcyma… W pewnym momencie zaczął padać deszcz i ludzie zaczęli rozkładać parasole. Przyzwoici trzymali je w górze, nieprzyzwoici zasłaniali nam widok. Jednego nieprzyzwoitego Sabina szarpała tak długo, aż przyjął pozycję zgodną z oczekiwaniami. A! I przy okazji! Zabraniali mi machać transparentem, bo podobno wchodziłam w kadr! Też coś! Trzeba było się za mną nie ustawiać…. Mr. Green Co zresztą niebawem nastąpiło, bo tłumów nie było. Koncert oczywiście trwał za krótko, ale na bis (co to znaczy bis już sobie z Leszczami wyjaśniłyśmy) wykonano utwór "Cudowna noc" (ino bez pani Walewskiej) ale wyszedł czadowo… Porwał wreszcie ten zestaw manekinów. Noc rzeczywiście była cudowna. Po koncercie spotkałyśmy się z Leszczami w knajpie, gdzie było jeszcze piękniej, jeszcze weselej. Niektórzy się pożegnali wcześniej, czego niewątpliwie będą żałować do końca swoich dni. Nasz banner zyskał ogólne uznanie i Jacek próbował go od nas wyżebrać, ale nie po to męczyłyśmy się tyle czasu, żeby się teraz dzieła pozbyć. Zakończyło się zatem jedynie fotografią Leszczy z naszą szmatą. Obgadaliśmy, co się dało obgadać, podziwialiśmy cudną Maciejową Zosię, Lucek próbował nam przylepić nogi do butów, wylewając Jackowi i mnie na kolana swojego drinka, czyli ogólne rozluźnienie atmosfery. Na koniec wręczyłyśmy Maciejowi urodzinową niespodziankę, pożegnaliśmy się ciepło i porozchodziliśmy się w swoje strony. Była godzina 1.40, kiedy pojazdy nasze ruszyły w drogę. Atmosfera robiła się coraz senniejsza, w mieście zatem zapadła decyzja, że parapetówę dokończymy w innym terminie… Przyjechałam do domu, poszłam spać i od tamtej chwili nieustannie śnią mi się cudne Leszcze… Czego i Wam życzę…
p.s. Za największy sukces wieczoru uznałam przekonanie się Sabiny do Leszczy i powrót do domu. Zachwyt nad transparentem był bowiem oczywisty i spodziewany… Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Al_dona
Moderator
Moderator



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Madagaskar o/Szczecin

PostWysłany: Pon 18:52, 23 Lip 2007    Temat postu:

DorotaM napisał:
Publika powoli się rozkręcała, ekipa nastolatek poszła na scenę tańcować








DorotaM napisał:
Nasz banner zyskał ogólne uznanie i Jacek próbował go od nas wyżebrać, ale nie po to męczyłyśmy się tyle czasu, żeby się teraz dzieła pozbyć. Zakończyło się zatem jedynie fotografią Leszczy z naszą szmatą.




Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Al_dona dnia Sob 12:56, 28 Lip 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DorotaM
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:47, 27 Lip 2007    Temat postu:

Na zdjęciu widać, że Artur wstydzi się szmaty niemal tak samo, jak Sabina... Na następnej imprezie posadzimy ich razem, żeby uchronić ich przed traumą... Te, Aldona, że kto się męczył nad bannerkiem??? Mr. Green

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DorotaM
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:48, 27 Lip 2007    Temat postu:

Aaaaaaaa! I dawaj zdjęcia z Międzyzdrojów!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Al_dona
Moderator
Moderator



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Madagaskar o/Szczecin

PostWysłany: Sob 12:56, 28 Lip 2007    Temat postu:

DorotaM napisał:
Na zdjęciu widać, że Artur wstydzi się szmaty niemal tak samo, jak Sabina... Na następnej imprezie posadzimy ich razem, żeby uchronić ich przed traumą... Te, Aldona, że kto się męczył nad bannerkiem??? Mr. Green


Poprawiłam już, bo miało być cytowanie. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Aleja Gwiazd Naszych Strona Główna -> Maciej Miecznikowski Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin